Gdy sięgamy po pięknie opakowany kosmetyk lub specjalistyczny produkt do wykonania zabiegu, nie zawsze zastanawiamy się, jaką drogę przeszedł, by trafić w nasze ręce. Postanowiliśmy przyjrzeć się temu procesowi od kuchni i zapytać, jak wygląda praca w Laboratorium Bielenda Professional.
Barbara Kozioł, kierownik Laboratorium naukowo-badawczego Bielenda Kosmetyki Naturalne
Kamila Mendez-Faber, brand manager marki Bielenda Professional
Agnieszka Bernaś-Oleszczuk, specjalista ds. marketingu internetowego
LNE:Jak wygląda proces tworzenia nowego zabiegu? Skąd czerpiecie inspiracje i pomysły na konkretne produkty?
Barbara Kozioł: Przede wszystkim to potrzeba generuje produkt. Jesteśmy otwarci na to, co dzieje się na świecie. Aktywnie uczestniczymy w różnego rodz zabezpieczylyaju międzynarodowych targach, dotyczących zarówno produktów, jak i surowców. Targi produktowe dostarczają nam wiedzę o tym, co dzieje się na rynku, natomiast te surowcowe często wyprzedzają trendy, przynosząc informacje o nowych badaniach i odkryciach naukowych. Z tych obszarów czerpiemy wiedzę i inspirację dla tworzonych produktów. Po drugie, źródłem informacji są nasze konsultantki, które bezpośrednio od klientów dowiadują się, jakie mają oni potrzeby i oczekiwania. Widząc konkretny problem, staramy się znaleźć rozwiązanie.
A w jaki sposób dokonujecie wyboru konkretnych składników i podejmujecie decyzje co do formuły?
BK: Po wstępnym zainteresowaniu się danym składnikiem przechodzimy do szczegółowej analizy. Szukamy materiałów naukowych, sprawdzamy, jakie s�� możliwości i ograniczenia, jeśli chodzi o tworzenie formuł z tym składnikiem. Przykładem takiego podejścia jest sposób pracy z kwasem tranekasmowym. Odkryliśmy ten składnik na rynku azjatyckim. Było to coś nowego, ciekawego. Sięgnęliśmy zatem do badań i faktycznie okazało się, że kwas ten jest znany w sektorze medycznym. Blokuje wydzielanie melaniny inicjowane promieniowaniem słonecznym i jest na tyle skuteczny, że nie tylko niweluje przebarwienia, ale także zapobiega ich nawrotom. Filarem naszej działalności są innowacyjne, ciekawe składniki, ale priorytetem jest ich skuteczność.
Kamila Mendez-Faber: Przyglądamy się również temu, jak zmienia się nasze otoczenie, środowisko, w którym żyjemy, a co za tym idzie – także potrzeby skóry. W przypadku kwasu traneksamowego taką rozpoznaną potrzebą były przebarwienia, w tym te nawracające. Szukaliśmy zatem nie tylko nowych składników, które nie były jeszcze dostępne na naszym rynku, ale przede wszystkim skutecznych kombinacji składników, które zniweluja zmiany pigmentacyjne, ale co równie ważne, zabezpieczą skórę przed ich nawrotem. Dlatego właśnie do kosmetyków z serii Ferul-X wybraliśmy kwas ferulowy i traneksamowy.
Przyglądamy się temu, jak zmienia się nasze otoczenie, środowisko, w którym żyjemy, a co za tym idzie – także potrzeby skóry.
BK: Warto jednocześnie podkreślić, że w koncepcję marki od zawsze wpisana jest natura, nie odwracamy się od niej. Ma ogromny potencjał składników aktywnych i zawsze jest dla nas kluczowym źródłem skutecznych substancji. W ofercie mamy również zabiegi, które potwierdzają, jak korzystnie działa natura. Dla przykładu zabieg antycellulitowy Shape Architect bazuje na znanych składnikach naturalnych, ale jest tak skomponowany, aby zmaksymalizować efektywność wszystkich substancji i zapewnić efekt, który wcześniej nie był możliwy do osiągnięcia. Odpowiednie stężenia, a także sposób podania preparatu mają także bardzo istotny wpływ na jego działanie. Wybór składników zależy również od zmian globalnych, jakich jesteśmy świadkami. Zanieczyszczenie środowiska to niewidzialny zabójca, który niszczy naszą skórę. Do pyłów zawieszonych doczepia się benzopiren – węglowodór aromatyczny, który wnika w skórę i powoduje wytwarzanie wolnych rodników, a te z kolei wpływają na powstawanie wywołujących przebarwienia metaloproteinaz. Z pomocą naszej skórze przychodzą tu nowoczesne, zaawansowane składniki.
Czasem w kosmetykach różnych firm znajdujemy podobne składniki, ale ich działanie nie zawsze jest równie skuteczne. Z czego to wynika?
KMF: Część firm łączy składnik A i B i na tym kończy tworzenie produktu. Marka Bielenda Professional zawsze idzie krok dalej – po etapie łączenia składników możemy w naszym własnym laboratorium pracować nad formą preparatu, decydować na przykład, czy będzie to preparat żelowy, maska, krem itd. Sposób podania produktu jest niezwykle istotny.
BK: Produkt musi działać w określonym czasie, więc stabilność składników aktywnych jest bardzo ważna. Przykładem może być witamina C, która naturalnie jest bardzo nietrwałym związkiem. W naszych preparatach wybraliśmy formę etylowaną, która jest chemicznie ustabilizowana. To gwarantuje jej wysoką efektywność. Prawa chemii zmuszają nas do poszukiwania nowych rozwiązań technologicznych. Każdy składnik ma określoną rozpuszczalność, stabilność, ograniczenia co do interakcji z innymi składnikami. Musimy to wszystko wziąć pod uwagę, żeby podać go w optymalnej formie. Taka sytuacja nierzadko stawia przed nami wyzwania, nakłada na nas ograniczenia, które trzeba przełamać i wypracować taką formę, w której składnik będzie skuteczny i łatwo przyswajalny dla skóry. Oczywiście wszystkie trudy i problemy wynagradza satysfakcja z dobrego rozwiązania i opinie od profesjonalistów, które potem słyszymy.
Co pomaga zadecydować, jaka forma będzie najbardziej skuteczna, np. dlaczego dany składnik podajemy w masce?
KMF: Bardzo często wynika to właśnie z chemii. Dla przykładu Ferul-X jest zabiegiem trzyetapowym. Chcieliśmy w jednej procedurze podać dwa składniki, które w założonych przez nas stężeniach nie do końca chciały ze sobą współpracować. Dzięki podaniu ich w odrębnych preparatach, a następnie nałożeniu na skórę techniką layeringową osiągnęliśmy spektakularne efekty, widoczne już na drugi dzień po zabiegu.
Czy kwestię nośników rozstrzyga się na etapie dopasowywania składnika do formy produktu?
BK: W naszej pracy chodzi przede wszystkim o analizę interakcji pomiędzy poszczególnymi składnikami i stworzenie w laboratorium bazy nośnika. To jest clou receptury emulsji kosmetycznych. Dobieramy odpowiednie składniki fazy tłuszczowej i wodnej, a później zamykamy je w emulsji. Proporcje stężenia poszczególnych składników bazowych przekładają się na finalną formę, która zapewnia dostarczenie ich do skóry, ale także przyjemność aplikacji. Należy pamiętać, że faza tłuszczowa jest bardzo pożądana dla skóry, bo zapewnia niezbędne, nienasycone kwasy tłuszczowe, a to budulec naszego cementu międzykomórkowego. W kosmetyce profesjonalnej możemy sobie pozwolić na bogaty skład, co wymaga skomponowania odpowiedniej bazy o dużej funkcjonalności.
Jak wygląda etap testowania skuteczności kosmetyków i zabiegu?
BK: Cała procedura zabiegowa jest niezwykle ważna. Wszystkie czynności, które wykonujemy na klientce, powinny wpłynąć na wzrost aktywności kosmetyku. Wracając do przykładu zabiegu antycellulitowego Shape Architect – użycie bandaży powoduje okluzję, która dodatkowo wzmacnia efektywność składników aktywnych. Nasza praca opiera się na doświadczeniu, robimy kolejne próby, testujemy. Gdy dochodzimy do etapu, na którym jesteśmy zadowoleni z formulacji (składnik jest w niej stabilny, wszystkie parametry fizyko-chemiczne są spełnione, jego właściwości zostały okiełznane), to przechodzimy do badań nad działaniem. Pierwszą wersję zabiegu oceniają nasze konsultantki i przedstawicielki handlowe z doświadczeniem w pracy w gabinetach, testujemy ją także na sobie. Po zebraniu opinii poprawiamy formułę, konsystencję i przygotowujemy kolejny pakiet próbek do badań. Gdy osiągniemy zadowalający efekt, przygotowujemy cały zabieg do oceny przez niezależne laboratorium. Otrzymujemy pomiary aparaturowe, które dowodzą, że nasz produkt jest skuteczny.
KMF: Badania mogą trwać tygodniami. Jeśli dana procedura zalecana jest np. w serii 7 zabiegów, to rozpatrujemy zarówno efekty pierwszego z nich, jak i rezultat po zakończeniu całej serii.
W naszej pracy chodzi przede wszystkim o analizę interakcji pomiędzy poszczególnymi składnikami i stworzenie w laboratorium bazy nośnika. To jest clou receptury emulsji kosmetycznych.
Jaka jest różnica między produktami detalicznymi, profesjonalnymi i profesjonalnymi do pielęgnacji domowej? Na jakim etapie produkcji jest ta różnica najbardziej wyraźna?
KMF: Połączenie obu linii było na początku bardzo silne – kilkanaście lat temu sytuacja na rynku była zupełnie inna, więc takie funkcjonowanie było czymś naturalnym. Z czasem jednak marki zaczęły rozwijać się w niezależnych kierunkach, różniąc się zarówno pod względem używanych składników aktywnych, jak i form promocji. Wynikało to przede wszystkim z innych oczekiwań poszczególnych grup odbiorców. Co ważne, różnica jest również między kosmetykami drogeryjnymi i produktami dostępnymi na półce w salonie kosmetycznym Specjalistyczne produkty do pielęgnacji domowej to nadal produkty profesjonalne, będące uzupełnieniem zabiegu i/lub przygotowaniem do kolejnych procedur w serii. Oczywiście każdy kosmetyk musi być skuteczny i bezpieczny. Często w przypadku kosmetyków detalicznych proces produkcji już się kończy, a produkt profesjonalny jest jeszcze testowany i analizowany, ponieważ stanowi element całej procedury zabiegowej.
Jak przekazujecie wiedzę kosmetyczkom, jak wyglądają wasze szkolenia?
KMF: Wprowadzając nowości, nastawieni jesteśmy przede wszystkim na szkolenia i pracę bezpośrednio z naszymi klientami. Przedstawiciele i szkoleniowcy marki mają wykształcenie i doświadczenie kosmetologiczne, dzięki czemu podczas bezpośredniej rozmowy przekazują pełną wiedzę, która jest niezbędna do wykonywania zaawansowanych zabiegów. To ważne, bo dzięki temu jesteśmy traktowani jako poważny partner, marka, która dostarcza pełnego wsparcia okołoproduktowego. Jest to bardzo istotne, gdyż nawet jeśli zabieg powstał w oparciu o bezpieczne kwasy do użytku całorocznego, to pełnię bezpieczeństwa dla klienta może zapewnić tylko zastosowanie właściwej procedury zabiegowej i odpowiedniej pielęgnacji domowej. Dlatego proces przekazywania wiedzy jest dla nas tak ważny. Prowadzimy dwa rodzaje szkoleń. Pierwsze to prezentacje nowości w formie pokazu, podczas którego kosmetyczki mogą o wszystko zapytać, wszystko zobaczyć. Drugie to szkolenia organizowane w szkołach kosmetycznych, skoncentrowane głównie na tym, aby przekazać wiedzę o naszych „klasycznych” zabiegach. Uważamy, że wdrożenie odpowiednich umiejętności i procedur już na samym początku edukacji pozwala przygotować się do poznawania tych zaawansowanych. Bardzo ściśle współpracujemy z siecią szkół TEB Edukacja, w której na najbliższy rok akademicki już jest ogłoszony nabór na kierunek „technik usług kosmetycznych” z certyfikatem Bielenda Professional.
Agnieszka Bernaś-Oleszczuk: Ściśle współpracujemy także z dystrybutorami i hurtowniami, gdzie organizujemy większe szkolenia, zanim przyjdzie czas na te indywidualne, w gabinetach. Dlatego sezon szkoleniowy trwa u nas właściwie przez cały rok. Zauważamy jednocześnie, że kosmetyczki mają coraz mniej czasu na podróże i udział w szkoleniach. Staramy się wyciągnąć rękę w ich kierunku i oferować je w takiej formie, która będzie najłatwiej dostępna. Każde nasze wystąpienie na targach transmitujemy na żywo na Facebooku. Do takiej prezentacji można powrócić nawet po kilku tygodniach czy miesiącach. Wszystkie nasze profile społecznościowe prowadzimy tak, aby w najlepszy sposób wykorzystać ich możliwości i potencjał. Facebook traktujemy stricte profesjonalnie i prezentujemy tam najważniejsze informacje dotyczące naszych zabiegów, promocji, nowości. Chcemy, żeby profesjonalista czuł, że jest to miejsce dla niego. Działa tam także grupa, przeznaczona w szczególności dla gabinetów partnerskich (jest ich blisko 500!), w której członkowie mogą dzielić się wiedzą i doświadczeniami. Instagram to z kolei miejsce, gdzie promujemy pielęgnację domową – pokazujemy, że jest ona istotna dla przedłużenia efektów zabiegów. To także pomoc promocyjna dla kosmetyczek, którym łatwiej sprzedawać produkty w swoim gabinecie. YouTube natomiast jest swoistym archiwum naszych materiałów wideo. W filmach chcemy przekazać maksimum wiedzy, dlatego występują w nich kosmetyczki i kosmetolodzy, nasi szkoleniowcy, a także specjaliści z naszego laboratorium naukowo-badawczego. Odrębna kategoria to filmy z pełnymi procedurami zabiegowymi, które są dostępne wyłącznie dla profesjonalistów po zalogowaniu.
W obliczu jakich wyzwań marketingowych i komunikacyjnych staje dział marketingu przy wprowadzaniu nowych zabiegów?
ABO: W ramach marki funkcjonują trzy kategorie produktów: Essential, Premium i MedTechnology. Ta ostatnia dotyczy zabiegów najbardziej zaawansowanych, m.in. z retinolem czy kwasami, ale także wykorzystujących specjalistyczne techniki zabiegowe, na przykład mezoterapię mikroigłową. Natomiast Premium i Essential to zabiegi klasyczne, ukierunkowane na problem skóry, z wykorzystaniem ciekawych składników – produkty do pielęgnacji twarzy, ale też ciała czy stóp. Dla każdej z tych kategorii prowadzimy różne działania, stawiając na różnorodność aktywności oraz ich dopasowanie do charakteru danego zabiegu i grupy klientów. W przypadku profesjonalistów pierwszym etapem promocji jest premiera kosmetyku, chociażby podczas Kongresu LNE. To najlepsza okazja, by zabieg zaprezentować szerokiemu gronu odbiorców. Prowadzimy szereg działań marketingowych – od tych klasycznych, jak katalogi, newslettery, reklama w magazynach branżowych, po projekty kreatywne, które mają za zadanie angażować współpracujące z nami gabinety do proponowania klientom ciekawych promocji czy dni otwartych. Zachęcamy również kosmetyczki, żeby w rozmowie z klientkami przedstawiały kontekst, tłumaczyły, dlaczego właśnie taki, a nie inny zabieg pojawił się w ich gabinecie. Dzięki temu kosmetyczka wie, jak go rekomendować. Tworzymy także grafiki i filmy, które może udostępniać i wykorzystywać w swojej pracy. Wiele kosmetyczek ma w gabinetach tablety lub ekrany, na których wyświetlają filmy pozwalające edukować klientów, np. w trakcie oczekiwania na wizytę. Często podczas spotkań z kosmetyczkami po prostu pytamy: jak możemy pomóc? Dzięki takim rozmowom zdecydowaliśmy się np. zorganizować wraz z gabinetami partnerskimi specjalny dzień, podczas którego w gabinetach wykonywane są wyłącznie zabiegi Bielenda Professional. W czasie jednego dnia w całej Polsce wykonujemy niemal 2 tysiące zabiegów. To prawdziwe święto marki!
Uważamy, że wdrożenie odpowiednich umiejętności i procedur już na samym początku edukacji pozwala dobrze przygotować się do poznawania tych zaawansowanych.
Jakie trendy będą obowiązywać w pielęgnacji? W dobie zapotrzebowania na szybkie efekty konkurencja z medycyną estetyczną nie jest chyba łatwa?
KMF: Żyjemy szybko i chcemy cały czas wyglądać dobrze i młodo. Procedury medycyny estetycznej są jednak skomplikowane, duża ich część wymaga rekonwalescencji. Wielu klientów nadal czuje opór przed takimi metodami. W to miejsce idealnie wpisują się np. nowoczesne zabiegi z kwasami, które zapewniają spektakularne efekty przy zachowaniu pełnego komfortu. Np. po zabiegu Ferul-X mamy natychmiastowy rezultat rozjaśnionej, rozświetlonej, „uspokojonej” skóry przy zachowaniu pełnego komfortu. Klasyczna biała kosmetyka, wsparta pielęgnacją domową, daje wspaniałe efekty. Musimy jedynie w codziennym pośpiechu pamiętać o skórze. W końcu to największy organ naszego ciała, który nas chroni. Dlatego tak ważne miejsce w naszej pracy zajmuje edukacja.
Organizujecie także konkurs Kosmetyczka Roku, którego laureatki też mają swój wkład w rozwój i promocję zabiegów…
ABO: Ten konkurs to ogromna szansa dla laureatek. Nie chodzi tylko o wartościową nagrodę główną, ale przede wszystkim o szansę rozwoju. Każdego roku wybierane są dziewczyny, które potrafią wykorzystać ten potencjał. Nasza późniejsza współpraca ma bardzo szeroki zakres i ewoluuje w zależności od oczekiwań zwyciężczyni. Przykładowo Paulina Skóra, Kosmetyczka Roku 2016, z naszą pomocą spełniła swoje marzenie o stworzeniu zabiegu specjalnie dla kobiet w ciąży – tak właśnie powstał Natural Beauty Piękna Mama. Paulina wykorzystała swoje doświadczenia z pracy w gabinecie oraz fakt, że w tym czasie sama była w ciąży i szukała najlepszego dla siebie rozwiązania pielęgnacyjnego. Dzięki temu procedura zabiegowa jest przyjazna dla kobiety ciężarnej – nie wymaga kabiny prysznicowej, oprócz pielęgnacji zapewnia też ogromny relaks.
KMF: Z kolei Monika Hajdziony – zwyciężczyni z 2017 roku – odnosi duże sukcesy w biznesie. Otworzyła drugi gabinet i prowadzi projekt „Metamorfoza z Kosmetyczką Roku”, w którym przez pół roku zapewnia wybranym kobietom kompleksową opiekę w obszarze ciała, dietetyki, ale także wsparcie psychiczne. Jej praca przynosi spektakularne efekty. Aktualna Kosmetyczka Roku – Marta Zielińska ma świetne zacięcie biznesowe i chętnie dzieli się swoją wiedzą podczas spotkań z kosmetyczkami. Ma też holistyczną wiedzę, jest zwolenniczką powrotu do korzeni i dlatego z przekonaniem promuje zabieg Microbiome Pro Care, podkreślając, jak ważne oprócz złuszczania jest równoważenie stanu skóry.
ABO: Wybór tak wyjątkowych dziewczyn to duża zasługa jury konkursu, w którego skład wchodzi przedstawiciel marki Bielenda Professional, zwyciężczyni konkursu z ubiegłej edycji oraz przedstawiciele współpracujących z nami stale redakcji, w tym LNE. Jury szuka nie tyle kogoś, kto bezbłędnie wykona zabieg (choć to oczywiście ważny element konkursu), ale przede wszystkim osoby o unikalnym podejściu do klienta, która emanuje swoją osobowością.
Chcesz wiedzieć więcej?Zaprenumeruj lub wykup dostępONLINE
LNE kupisz również w Empiku i salonach prasowych
SPRAWDŹ